Tak na marginesie wczorajszej wiktorii nad Rapidem i standing ovation na konferencji prasowej dla Macieja Skorży w wykonaniu dziennikarzy przyszło mi do głowy pytanie – teraz czapkujecie hipokryci ?
Poprzedni sezon był dla Legii przez dłuższy czas tragiczny, a mniej więcej od jego połowy zaczęła się zabawa pt „zwalniamy Skorżę z Legii”. Bo za słaby, za miękki i nie zna się w odróżnieniu od Panów Dziennikarzy na piłce. Niemal codziennie pojawiały się nazwiska nowych trenerów – już z namaszczeniem „znawców”.
Przypomnijmy sobie kto wtedy jako jedyny wstawił się za Maciejem Skorżą. Otóż nie ci, którzy dzisiaj rozwodzą się nad tym jak wspaniale ustawił drużynę i jakiego to ma trenerskiego nosa ,ale uwaga… ci wstrętni kibole. Mimo upokarzających porażek i tego, że przecież nie interesuje ich piłka, na której się nie znają, bo zajęci są tylko i wyłącznie mordowaniem, gwałceniem i dilowaniem jako jedyni doszli do sensownego wniosku, że trenera ocenić można dopiero po zakończonym sezonie (a wg mnie tak na prawdę po dwóch latach pracy z zespołem).
Pamiętam falę oburzenia (prym oczywiście wiodła GW), że kibole dyktują klubowi kto ma być trenerem i że tak to jest jak się idzie na układy z bandytami. Maciej Skorża pozostał na stanowisku – zdobył Puchar Polski i 3 miejsce w lidze. Bez szału, ale na pewno bez kompromitacji. Nic to – serial „zwalniamy Skorże” trwał dalej. I tylko na Żylecie wisiał trans „Maciej Skorża dziękujemy” w uznaniu jego pracy w Legii. W tym sezonie jego drużyna zafundowała nam piękny sen (oby trwał do maja) grając fajną i skuteczna piłkę i nagle okazało się, że „wszyscy kochają Macieja”.
I pomyśleć, że gdyby nie poparcie kiboli Skorży zapewne nie byłoby w Legii….
